> Niezaleznie od negatywnej oceny systemu, uczenie sie czegos, co jest bezuzyteczne
> jest bez sensu. Podejscie do zdawania jest moze chwilowo racjonalne, ale
> w perspektywie dalszej – beznadziejne i pozbawione odpowiedzialnosci
> za siebie samego i ewentualnych pasazerow.
Moj znajomy, niezly i bezwypadkowy kierowca z rocznymi przebiegami w granicach 50 000 km, postanowil „dorobic” sobie kategorie E do B. Oblal dwa egzaminy z praktyki. Nie z cofania czy parkowania przyczepa. Z powodu „niespodzianek”, ktorych nie byl laskaw nauczyc sie na pamiec. Gdy wzial jazdy doszkalajace nakazal „nauczenie zdania egzaminu” w konkretnym WORDzie. Zdal.
—
Po ptokach. Beret sie sfilcowal… ZNOWU :))))
I niech tak juz zostanie.